IX Zjazd Starych Motocykli PRL

Grębów, 27 lipca 2025 roku. Zegary wybijały 13:00, gdy nad Placem Targowym w Grębowie przestał siąpić deszcz. Choć jeszcze chwilę wcześniej pogoda przypominała bardziej październik niż środek wakacji, to żadna chmura nie była w stanie przysłonić ducha pasji i nostalgii, który tego dnia zagościł wśród gości IX Zjazdu Starych Motocykli PRL.

To wydarzenie – już na stałe wpisane w kalendarz lokalnych imprez – organizowane przez Stowarzyszenie Miłośników Starych Motocykli „Gazela” w Grębowie, we współpracy z Gminą Grębów i Powiatem Tarnobrzeskim, okazało się kolejnym dowodem na to, że prawdziwa miłość do starej motoryzacji nie zna granic – ani pogodowych, ani pokoleniowych.

Tegoroczne lato zdecydowanie nie sprzyja imprezom pod chmurką. Od rana niebo nad Grębowem zasnute było szarą warstwą chmur, z których co jakiś czas sączył się uporczywy deszcz. Atmosfera – jak na filmach z PRL‑u – mglista i nieco melancholijna. Ale organizatorzy, jak przystało na prawdziwych pasjonatów, nie poddali się nawet na moment. Rozstawiali namioty, montowali scenę i... zerkali z nadzieją w niebo.

Do samego południa pogoda nie pozostawiała złudzeń – było wilgotno i raczej nieprzyjemnie. Ale jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, tuż przed startem imprezy pojawiło się okienko pogodowe. Chmury rozstąpiły się na tyle, by mógł rozbrzmieć dźwięk klasycznych silników, a ulice Grębowa wypełniły się zapachem spalin i historii.

Oficjalnego otwarcia IX Zjazdu dokonali prezes stowarzyszenia „Gazela”, Zbigniew Szewc oraz wójt Gminy Grębów, Kazimierz Skóra. Wydarzenie, zbiegające się w czasie ze wspomnieniem św. Krzysztofa – patrona kierowców – rozpoczęło się od wspólnej modlitwy. Odmówili ją ks. Robert Broś, nowy proboszcz parafii pw. św. Wojciecha, oraz ks. Franciszek Sidor.

Po modlitwie uczestnicy zgromadzili się wokół swoich maszyn, by wziąć udział w tradycyjnym poświęceniu pojazdów. Księża przeszli między motocyklami, błogosławiąc je symboliczną kropielnicą. Deszcz, który jeszcze chwilę wcześniej padał, ustąpił na moment, tworząc spokojną atmosferę. Wśród zgromadzonych panowała skupiona, ale swobodna aura – nie zabrakło uśmiechów i rozmów, a sam moment potraktowano raczej jako miły gest niż podniosłą ceremonię. To sympatyczna tradycja, która łączy ducha z praktyką i wpisuje się w klimat tego wydarzenia.

Organizatorzy IX Zjazdu Starych Motocykli PRL szczególnie docenili pasję i zaangażowanie uczestników, którzy zdecydowali się przyjechać na zlot swoimi zabytkowymi motocyklami. Dla pierwszych 200 motocyklistów przygotowano wyjątkowe niespodzianki, które nie tylko stanowiły symboliczne podziękowanie za udział, ale także podkreślały klimat całej imprezy. Każdy z nich otrzymał pamiątkowe gadżety związane ze stowarzyszeniem „Gazela” i samym wydarzeniem. Jednak prawdziwą gwiazdą tego upominku były talony „peerelowskie kartki” na ciepły posiłek – tradycyjną wojskową grochówkę, serwowaną prosto z kuchni polowej. Już sam sposób podania budził wspomnienia dawnych lat – kuchnia polowa, metalowe menażki i charakterystyczny, intensywny aromat grochówki tworzyły atmosferę, jakby na moment przenieść się do czasów, gdy takie posiłki były codziennością dla żołnierzy i uczestników rozmaitych zlotów czy obozów.

Na miejscu wydarzenia nie zabrakło również możliwości wzbogacenia swojej kolekcji motoryzacyjnych pamiątek oraz zaopatrzenia się w unikatowe gadżety związane z IX Zjazdem Starych Motocykli PRL. Organizatorzy przygotowali specjalne stoisko z pamiątkowymi blachami oraz magnesami, które cieszyły się dużym zainteresowaniem zarówno wśród zapalonych kolekcjonerów, jak i odwiedzających szukających oryginalnej pamiątki z imprezy.

Blachy zlotowe, które można było zakupić, były nie tylko ozdobnym elementem, ale także symbolicznym świadectwem uczestnictwa w wydarzeniu. Ich design nawiązywał do stylistyki PRL-u oraz charakteru zlotu, co sprawiało, że stanowiły one wyjątkową pamiątkę i sentymentalny akcent, który wielu motocyklistów chętnie przywoziło do domu. Doskonale wpisywały się one w tradycję motoryzacyjnych zlotów, gdzie takie blachy od lat stanowią swoisty „dowód” na uczestnictwo oraz są kolekcjonerskim rarytasem.

 Zjazd w Grębowie miał wiele twarzy, ale bez wątpienia jednym z najbardziej oryginalnych i inspirujących punktów programu była wystawa przygotowana przez Zespół Szkół Drzewnych i Leśnych w Garbatce-Letnisku. Wykładowcy tej szkoły, specjalizującej się w pracy z drewnem, zaprezentowali ręcznie wykonane, pełnowymiarowe rzeźby uczniów  odwzorowujące elementy motoryzacyjne i przedmioty dnia codziennego. Wśród nich znalazły się m.in. motocykl, felga a nawet quad – wszystkie wykonane z niezwykłą precyzją i dbałością o detale.

To, co wyróżniało te prace, to nie tylko ich forma, ale i przekaz – rzeźby wzbudzały uznanie nie tylko jako artystyczne obiekty, lecz również jako dowód na to, że tradycyjne rzemiosło może doskonale współgrać z nowoczesnymi tematami, jak motoryzacja. Uczestnicy niejednokrotnie podchodzili bliżej, by dotknąć drewnianych „pojazdów” – wielu z nich nie kryło zaskoczenia, że te niemal realistyczne formy są wykonane w całości z jednego materiału.

Dodatkowo, na miejscu można było obejrzeć pokaz pirografii, czyli techniki wypalania wzorów i obrazów w drewnie. Proces rysowania ogniem – wymagający ogromnej precyzji i cierpliwości – hipnotyzował zarówno dorosłych, jak i dzieci. To nie była tylko prezentacja umiejętności, lecz prawdziwy warsztat pokazujący, jak z pozornie zwyczajnego kawałka drewna wydobyć coś wyjątkowego. Ten punkt programu zaskakiwał i edukował, ukazując potencjał młodych twórców i wartość zawodowego kształcenia artystyczno-technicznego.

Cała ekspozycja była nie tylko ciekawostką – stała się przestrzenią rozmowy o pracy rąk, tradycji i nowoczesnej edukacji zawodowej. Wielu uczestników zjazdu opuszczało to stoisko z szacunkiem dla tych, którzy zamiast śrubokręta, sięgają po dłuto i lutownicę.

Jednym z ciekawszych punktów tegorocznego zjazdu było stoisko dealerskie, które prezentowało nowe retro modele motocykli marki Jawa. Te klasyczne, czeskie jednoślady – dobrze znane starszym pokoleniom z polskich szos lat 70. i 80. – powracają w nowej, odświeżonej odsłonie, która łączy stylistykę vintage z nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi.

Przyciągający wzrok namiot dilera nie tylko oferował możliwość dokładnego obejrzenia maszyn, ale też umożliwiał jazdy testowe. Uczestnicy mogli na własnej skórze poczuć dźwięk silnika, charakterystyczne prowadzenie i retro-klimat połączony z dzisiejszą wygodą jazdy.
Dla wielu była to podróż sentymentalna, a dla młodszych – szansa na poznanie legendy w nowoczesnej wersji. Sprzedawcy chętnie dzielili się wiedzą, opowiadali o historii marki Jawa, jej powrocie na rynek i technicznych innowacjach wprowadzonych we współczesnych modelach.

Zainteresowanie było duże – testowa trasa wokół placu targowego nie świeciła pustkami, a kolejni chętni cierpliwie czekali na swoją kolej. Stoisko Jawa stało się miejscem żywych rozmów i wymiany doświadczeń – między pasjonatami, nowicjuszami, a tymi, którzy po latach ponownie odkrywali swoją motocyklową miłość.

Obok, uwagę przyciągał namiot Miejskiego Ośrodka Kultury w Świdniku, w którym zaprezentowano unikalną kolekcję prototypów motocykli WSK – modeli, które nigdy nie trafiły do seryjnej produkcji. To prawdziwa gratka dla fanów polskiej motoryzacji i historii techniki. Odwiedzający mogli z bliska zobaczyć konstrukcje, które przez dekady funkcjonowały jedynie jako szkice w biurach projektowych lub wspomnienia dawnych inżynierów.

Każdy z tych motocykli niósł ze sobą jakąś historię – niektóre zostały zaprojektowane w okresie intensywnego rozwoju przemysłu motoryzacyjnego PRL-u, inne były odpowiedzią na marzenia o nowoczesnym jednośladzie „na miarę Zachodu”. Niestety, większość z nich nigdy nie doczekała się realizacji w fabryce. Tym większe emocje wzbudzał ich widok dziś – odrestaurowanych, dopieszczonych, z charakterystyczną linią nadwozia i klasyczną kolorystyką.

Dla wielu starszych uczestników była to podróż w czasy młodości – momenty, gdy marzyło się o „wuefce”, a każdy model widziany na ulicy był powodem do dumy. W rozmowach dało się usłyszeć wspomnienia z warsztatów, opowieści o pierwszych przejażdżkach, a także rozważania: „co by było, gdyby ten model wszedł do produkcji?”. Młodsi z kolei, często po raz pierwszy, mogli się przekonać, jak wyglądała polska myśl techniczna w czasach, gdy o zagranicznych markach można było tylko poczytać w gazetach.

Ekspozycja przygotowana przez świdnicki MOK była nie tylko sentymentalna, ale również niezwykle wartościowa edukacyjnie. Pokazywała, że historia motocykli to nie tylko produkty z katalogu, ale także wizje, pomysły i śmiałe projekty, które mimo że nie ujrzały światła dziennego, do dziś fascynują i inspirują.

 Prawdziwym hitem edukacyjnym podczas zjazdu okazała się „żywa lekcja historii”, którą poprowadził Łukasz z Sandomierza – pasjonat, rekonstruktor i człowiek-instytucja, jeśli chodzi o popularyzację wiedzy o średniowieczu. Już sam jego wygląd –zbroja, kolczuga, miecz i tarcza – wzbudzał zainteresowanie. Jednak to nie oprawa robiła największe wrażenie, lecz jego sposób prowadzenia prezentacji – dynamiczny, pełen humoru, anegdot i interakcji z publicznością.

Łukasz nie ograniczał się do wykładu – to była prawdziwa, angażująca animacja historyczna. Opowiadał o codzienności rycerzy, o ich uzbrojeniu, honorze, walce i obyczajach z pasją, która sprawiała, że nawet najmłodsi słuchacze śledzili każdy gest i każde słowo. Zgromadzonych zachęcał do aktywnego udziału – można było przymierzyć kolczugi i hełmy, wziąć do ręki replikę miecza czy spróbować unieść pełną tarczę.

Największym zainteresowaniem cieszyła się jednak możliwość stoczenia „pojedynku” – oczywiście bezpiecznego i pokazowego – z samym rycerzem. Dzieciaki ustawiały się w kolejce, by choć na chwilę poczuć się jak bohaterowie dawnych legend. Dorośli również nie stronili od udziału – wielu rodziców z dumą dokumentowało udział swoich pociech, ale i samych siebie w rycerskich zbrojach.

To właśnie takie momenty – autentyczne, pełne zaangażowania i emocji – budują wyjątkowy charakter wydarzeń plenerowych. Dzięki takim osobom jak Łukasz z Sandomierza historia przestaje być szkolnym przedmiotem, a staje się czymś żywym, bliskim i niesamowicie ciekawym. Jego obecność nadała imprezie nieoczekiwany wymiar – nie tylko rozrywkowy, ale też edukacyjny, który zostanie w pamięci wielu uczestników na długo.

Równie interesujące było stoisko o tematyce militarnej, przygotowane przez członka stowarzyszenia „Gazela” Piotra oraz jego znajomego – kolekcjonera Jerzego. Zaprezentowali imponujący zbiór autentycznych manierek wojskowych, hełmów i drobnych elementów wyposażenia żołnierzy.

Eksponaty można było nie tylko obejrzeć z bliska, ale także dotknąć i posłuchać ich historii. Właściciele zbiorów chętnie opowiadali o pochodzeniu poszczególnych przedmiotów – do jakich jednostek mogły należeć, a także jak zmieniało się wojskowe wyposażenie na przestrzeni dekad. Ich wiedza i pasja udzielały się odwiedzającym, a niektóre rozmowy szybko przechodziły w żywe dyskusje o historii wojskowości, technice frontowej czy codzienności żołnierza.

Nie brakowało osób, które rozpoznawały manierki identyczne do tych, jakich używali ich dziadkowie podczas służby wojskowej. Dla młodszych była to zaś cenna lekcja o tym, jak wyglądała służba w czasach, gdy najnowsze technologie dopiero raczkowały.

Stoisko militarne było doskonałym uzupełnieniem motocyklowego zlotu – pokazało, że miłość do maszyn często idzie w parze z zamiłowaniem do historii i wojskowości.

Wśród stoisk zlotu znalazło się również miejsce dla żołnierzy 3. Podkarpackiej Brygady Obrony Terytorialnej (3PBOT), którzy zorganizowali własny namiot informacyjny. Ich obecność wzbudziła duże zainteresowanie – zarówno wśród młodzieży, jak i dorosłych. Terytorialsi nie tylko prezentowali swoje wyposażenie, ale przede wszystkim prowadzili rozmowy z uczestnikami zjazdu na temat służby wojskowej, codziennych zadań WOT oraz możliwości dołączenia do formacji.

Z chęcią odpowiadali na pytania, rozwiewali wątpliwości i dzielili się osobistymi doświadczeniami. Ich otwartość i zaangażowanie przyciągały zwłaszcza młodych ludzi, którzy z zainteresowaniem przyglądali się nowoczesnemu sprzętowi i uzbrojeniu. Żołnierze prezentowali m.in. roboty, mundury, plecaki taktyczne, środki łączności oraz elementy indywidualnego wyposażenia żołnierza lekkiej piechoty.

Namiot 3PBOT spełniał także ważną funkcję edukacyjną – był przestrzenią rozmowy o bezpieczeństwie, patriotyzmie i odpowiedzialności obywatelskiej. Dzięki spokojnej i rzeczowej atmosferze udało się nawiązać wiele wartościowych kontaktów oraz pokazać, że nowoczesne wojsko to nie tylko służba, ale również realne wsparcie dla lokalnej społeczności.

Wśród atrakcji edukacyjnych z elementem bezpieczeństwa, dużym zainteresowaniem cieszył się symulator dachowania – urządzenie, które pozwalało uczestnikom doświadczyć, w kontrolowanych warunkach, tego co dzieje się z ciałem podczas wywrotki samochodu. Symulator działał realistycznie: wnętrze przypominało typowy pojazd osobowy, a po zajęciu miejsca i zapięciu pasów uczestnik był obracany do góry nogami, symulując dachowanie.

To doświadczenie – choć bezpieczne – było dla wielu osób zaskakująco intensywne. Dla jednych budziło śmiech nerwowy, dla innych – autentyczną refleksję. Największe wrażenie robił moment, w którym opiekun techniczny tłumaczył, co dzieje się z ciałem w przypadku niezapięcia pasów. Symulacja pokazywała, jak łatwo wypaść z pojazdu lub doznać poważnych obrażeń przy pozornie „niewielkiej” prędkości.

Symulator dachowania był nie tylko pokazem, ale przede wszystkim skuteczną lekcją świadomości drogowej. Rodziny z dziećmi, młodzi kierowcy, a także osoby starsze – wszyscy opuszczali stanowisko z większym szacunkiem dla zasad bezpieczeństwa. Takie działania idealnie uzupełniają motoryzacyjne wydarzenia, przypominając, że pasja do pojazdów powinna iść w parze z odpowiedzialnością za życie.

Wśród licznych atrakcji rekreacyjnych dużym powodzeniem cieszył się symulator rodeo‑byka – masywna, mechaniczna maszyna stylizowana na prawdziwego byka rodem
z amerykańskiego Dzikiego Zachodu. Stanowiła nie lada wyzwanie dla odwagi, refleksu i... równowagi uczestników. Choć urządzenie wyglądało zabawnie, samo zadanie – utrzymać się na „grzbiecie” – wymagało nie lada zręczności.

Z każdą kolejną sekundą byk przyspieszał i wykonywał bardziej szalone ruchy: obroty, podskoki, przechyły – wszystko po to, by zrzucić śmiałka jak najszybciej. Utrzymanie się na nim przez kilkanaście sekund było powodem do dumy, a każdy „upadek” kończył się miękkim lądowaniem na dmuchanej poduszce i salwą śmiechu od widzów.

Zabawa miała w sobie coś z dziecięcej radości i rywalizacji – podchodziły do niej zarówno dzieci, jak i dorośli, a wielu po pierwszym podejściu wracało po „rewanż”. Symulator stał się swoistym centrum rozrywki – głośnym, pełnym emocji i nieustannie otoczonym przez widzów, którzy dopingowali i komentowali każdą próbę. Była to jedna z tych atrakcji, które łączą pokolenia i skutecznie wywołują uśmiech na twarzach – niezależnie od wieku czy pogody.

Jednym z wyjątkowo atrakcyjnych punktów imprezy dla najmłodszych uczestników było stoisko Komendy Miejskiej Policji w Tarnobrzegu, które zaprezentowało policyjny radiowóz oraz motocykl służbowy. Już sam widok błyszczących sygnałów świetlnych i charakterystycznych emblematów przyciągał dzieciaki, pełne ciekawości i podekscytowania.

Funkcjonariusze nie tylko prezentowali sprzęt, ale również z zaangażowaniem opowiadali o swojej codziennej pracy, wyjaśniając młodym odwiedzającym, jak ważne jest przestrzeganie przepisów ruchu drogowego oraz jak wygląda ich służba „od kuchni”. Dzieci miały niepowtarzalną okazję, by usiąść za kierownicą radiowozu lub na policyjnym motocyklu, co wzbudzało u nich ogromną radość i często spontaniczne okrzyki zachwytu.

Młodzi uczestnicy mogli także zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie przy radiowozie, co dla wielu było niezapomnianym przeżyciem – często pierwszym tak bliskim kontaktem z mundurowymi służbami. Policjanci chętnie odpowiadali na liczne pytania, tłumacząc znaczenie swojej pracy i promując zasady bezpieczeństwa na drodze. To stanowisko nie tylko bawiło, ale również uczyło, budując pozytywny obraz służby i zaufanie do funkcjonariuszy wśród najmłodszych.

 Bez wątpienia największą atrakcją i prawdziwym hitem całego wydarzenia okazał się kultowy Jelcz 043, pieszczotliwie nazywany przez wielu „ogórkiem”. Ten legendarny autobus z czasów PRL-u wzbudzał ogromne emocje i nostalgię wśród uczestników, przyciągając niemal nieustannie długie kolejki chętnych, którzy chcieli poczuć klimat dawnej epoki i odbyć sentymentalną podróż.

Jelcz nie był zwykłym środkiem transportu – organizatorzy zadbali o każdy detal, by przywrócić autentyczną atmosferę lat 70. Przy przystanku, specjalnie przygotowanym jak z minionej epoki, czekała konduktorka, która miała „prawdziwe bilety” – drobne, papierowe, jak przed dekadami. Nie zabrakło też surowego rewizora, który z teatralną powagą kontrolował „bilety” pasażerów, wywołując uśmiechy i salwy śmiechu zarówno u dzieci, jak i dorosłych – a na koniec kursu rozdawał cukierki.

Przejażdżka „ogórkiem” była dla wielu nie tylko okazją do zwiedzenia okolicy, ale przede wszystkim sentymentalnym powrotem do czasów dzieciństwa lub młodości ich rodziców i dziadków. Dzieciaki z błyskiem w oczach podziwiały zabytkowy pojazd, a starsi opowiadali historie o tym, jak kiedyś podróżowało się takim autobusem. Atmosfera była wyjątkowa – pełna radości, wspomnień i dobrego humoru.

Kolejka do Jelcza była praktycznie nieprzerwana przez cały czas trwania imprezy, co tylko potwierdzało, że ta atrakcja była bezkonkurencyjna i stanowiła serce zlotu.

Niemałą atrakcją był również zabytkowy autobus Autosan H9, który na wydarzenie przywiózł gości ze Stalowej Woli. Pojazd, prowadzony przez Marcina – członka Automobilklubu Stalowa Wola, wzbudził ogromne zainteresowanie nie tylko wśród pasjonatów motoryzacji.

Zarówno dla starszych uczestników, jak i młodszych pasażerów, przejażdżka tym kultowym pojazdem była prawdziwą podróżą w czasie. Na miejscu każdy chętny mógł wsiąść na pokład i poczuć klimat dawnego PKS-u – z miękkimi fotelami, charakterystycznym wnętrzem i dźwiękiem silnika, który wielu uczestnikom przypomniał szkolne wycieczki sprzed dekad.

Autosan nie tylko pełnił funkcję transportową – stał się również mobilną atrakcją zlotu. Był obiektem licznych zdjęć i sentymentalnych wspomnień, a rozmowy toczące się wokół niego pokazały, jak bardzo ludzie tęsknią za dawnym klimatem podróżowania. Dzięki zaangażowaniu Marcina i jego pasji do klasycznej motoryzacji, historia dosłownie przyjechała na zlot na własnych kołach.

Organizatorzy IX Zjazdu Starych Motocykli PRL zadbali również o to, by wydarzenie miało prawdziwie rodzinny charakter i dostarczyło atrakcji najmłodszym uczestnikom. Plac Targowy w Grębowie zamienił się w prawdziwe dziecięce królestwo pełne radości, zabawy i słodkości, gdyż dla dzieci przygotowano różnorodne dmuchańce, które były miejscem beztroskiej zabawy i śmiechu. Maluchy mogły oddać się szaleństwu na kolorowych zamkach i zjeżdżalniach, a rodzice mieli okazję obserwować ich radość z bezpiecznej odległości. Nie zabrakło również kącika plastycznego, gdzie najmłodsi mogli wykazać się kreatywnością, wypełniając kolorowanki związane z tematyką motoryzacyjną i bezpieczeństwa.

Dostępne również było stoisko z zaplataniem warkoczyków, które cieszyło się ogromną popularnością wśród dziewczynek. A gdy nadchodził czas na słodkie przyjemności, dzieci mogły zajadać się watą cukrową, popcornem, lodami oraz sorbetami – wszystko serwowane
w klimacie rodzinnego festynu.

Jednak nie tylko zabawa i słodycze były na porządku dziennym – organizatorzy postawili również na edukację najmłodszych. Zorganizowano specjalny konkurs wiedzy, którego tematyka obejmowała zasady bezpieczeństwa na drodze, nad wodą oraz zagrożenia związane z uzależnieniami. Konkurs szybko przyciągnął rzesze dzieci, które z entuzjazmem i zaskakującą dojrzałością odpowiadały na pytania.

Poziom wiedzy młodych uczestników był naprawdę imponujący – wielokrotnie zaskakiwały organizatorów trafnymi i szczegółowymi odpowiedziami. Każda poprawna odpowiedź była nagradzana zestawem upominków, które nie tylko stanowiły miłą pamiątkę, ale miały również służyć jako wsparcie w budowaniu świadomości i odpowiedzialności na co dzień.

Dzięki takiemu połączeniu zabawy, słodyczy i wartościowej nauki, najmłodsi mogli spędzić dzień pełen uśmiechu, ciekawych doświadczeń i nowych umiejętności. To z pewnością jeden z elementów, który sprawił, że IX Zjazd Starych Motocykli PRL był wydarzeniem dla całej rodziny – od malucha po seniora.

 IX Zjazd Starych Motocykli PRL w Grębowie to znacznie więcej niż tylko kolejna motoryzacyjna impreza plenerowa. To przede wszystkim wyjątkowe spotkanie ludzi, których łączy coś znacznie głębszego niż wspólne hobby – to pasja do klasycznych maszyn,
ale też prawdziwa wrażliwość na historię i dziedzictwo minionej epoki. To ludzie, którzy nie tylko z podziwem patrzą na odrestaurowane motocykle i samochody, ale przede wszystkim pielęgnują pamięć o czasach, w których te pojazdy były codziennością.

Pomimo kapryśnej, deszczowej pogody, która od rana dawała się we znaki, uczestnicy nie zawiedli – wielu z nich przyjechało gotowych na każdą ewentualność, z parasolami, nieprzemakalnymi kurtkami i wielką chęcią wspólnego spędzenia czasu. Ta determinacja była najlepszym dowodem na to, że prawdziwa pasja nie zna kompromisów ani granic pogodowych.

Spotkanie w Grębowie to również ważny moment integracji – miejsce, gdzie zarówno doświadczeni kolekcjonerzy, jak i młodzi entuzjaści, rodziny z dziećmi czy po prostu ciekawi historii ludzie, mogą dzielić się swoją wiedzą, pasją i dobrym humorem. Wspólne chwile spędzone pod namiotami, przy motocyklach, przy grochówce z kuchni polowej czy podczas pokazów, tworzą niepowtarzalną atmosferę, która sprawia, że każdy czuje się tu jak w domu.

Już teraz widać, że grębowski zlot zyskał stałe miejsce w kalendarzu wydarzeń dla miłośników PRL-owskiej motoryzacji. Wiele osób deklaruje chęć powrotu za rok na jubileuszową, dziesiątą edycję. Bez względu na to, czy ponownie pogoda zaskoczy deszczem, czy tym razem dopisze słońce, wszyscy są zgodni: ta impreza się po prostu uda, bo jest napędzana czymś więcej niż tylko benzyną – jest napędzana prawdziwą pasją, historią
i wspólnotą. W Grębowie motocykle nie są tylko pojazdami. To żywe opowieści o przeszłości, symboliczny łącznik pokoleń i prawdziwa podróż w czasie.

Galeria - Jacek Kozieł Fotografia